Witam! Na wstępie chciałem powiedzieć ,że w swojej instalacji c-a posiadam skrzynie basową 250 rms oraz wzmacniacze. Instalacje posiadam od 1,5 miesiąca i nigdy nie miałem problemów z aku. Oczywiście całą drogę słuchałem muzyki. Po przyjściu do auta przekręcam zapłon lampki się oświeciły zamki sie zatrzasły (taki mam alarm) ale auta nie dało sie uruchomic. Za drugim razem już nawet kontrolki sie nie oświeciły a ja byłęm uwięziony w aucie poczekałem chwile i kontroliki na pare sekund sie zapaliły więc udało mi sie spuścić szybe szybko. Wyskoczyłem przez szybe i dorwałem gościa z kablami. Troche to trwało zanim udało nam się uruchomić z jakieś 5 minut. Po przyjeździe na moje okolice stanałem na parkingu sklepu i myśle zgasze go pewnie przez te 60km sie podładował. Okazało sie inaczej znów to samo kontrolki sie nie paliły tylko lekko przygasała lampka abs (mam uszkodzony lewy czujnik w przednim kole). Przyjechali kumple z kablami ale tym razem nic to nie dało. Odpaliliśmy go na popych. Na noc wyciągnąłem aku do ładowania zmierzyłem go miernikiem i pokazywało na klemach 10,2 V. Po 10h ładowaniu pokazywało prawie 13V. Nie miałem czasu od razu go montować więc wziąłem się za to 3h pożniej i po tych 3h ponownie zmierzyłem napięcie i spadło do 10 V czyli tyle ile byłoi przed ładowaniem :/ poszedłem go zamontować i znowu lipa to samo. Czyżby aku padł na dobre? Dlaczego na tak długiej trasie alternator nie doładował go? Troche się rozpisałem ,liczę na waszą pomoc pozdrawiam.