Czyli nie bać się tylko zalać syntetyk i cieszyć się z dobrego smarowania silnika jak i turbiny?
A czy ten olej Motula jest naprawdę taki zły, żeby wlać go na "spróbę" i ew. później zmienić na syntetyk? Bo jednak strach trochę jest, powierzchownie nie widać żadnych wycieków, silnik wydaję się zdrowy - bynajmniej mi się tak zdaję.