Mam prośbę o zdiagnozowanie części, która znajduje się zaraz za zderzakiem, jak na mój gust jest to osłona dolna chłodnicy. To kawałek plastiku, który znajduje się od dołu chłodnicy i widoczne są na nim dość rozległe pęknięcia, przez obydwa wloty powietrza, przy światłach przeciwmgielnych. Oto zdjęcia pojazdu umieszczone w albumie - można je przeglądać i powiększać:
http://Audon.fotosik.pl/albumy/714653.html
To rysunek z ETKI:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/...38184c7a1.html
Dodatkowo na tej części plastiku był umocowany klakson, który teraz sobie zwisa swobodnie.
Czy należy bezwzględnie wymienić tą część na nową, bo ja już sobie tak jeżdżę ze dwa miechy, a jest to dość droga część? Czy z rocznika 2006 będzie pasowała do mojego z 2004?
Jedynie osłona dźwiękochłonna została przymocowana z powrotem ponieważ po zdarzeniu jakie miało miejsce odczepiła się i potem została wyrwana/zdemontowana ręcznie, żeby nie przeszkadzała w dalszej jeździe, gdyż powietrze owiewające samochód od spodu bardzo nią targało.
Na ostatnim zdjęciu widać, że siła uderzenia była na tyle duża że nawet błotnik od strony kierowcy się troszkę uwypuklił, a te osłonki od wlotów powietrza przy światłach przeciwmgielnych wypadły po prostu i ich nie mam.
Na dolnej krawędzi zderzaka przedniego widać podłużne kreski białe, które można było zmazać palcem, a więc nie były to zarysowania a tylko jakiś rodzaj farby. Choć zarysowania jako takie na samej krawędzi też wystąpiły, co się objawia zadrapaniami lakieru do samego, czarnego plastiku zderzaka. Poza tym widoczne są też pęknięcia lakieru na skutek odkształcenia zderzaka. Inne zarysowania od spodu mogły być wcześniej, nie wykluczam, ale tamte ślady były świeże. Zdjęcia zrobiono na drugi dzień po tajemniczym zdarzeniu. Dzień wcześniej zderzak był w stanie nienaruszonym.
Według zeznań mojego znajomego, było to UFO które przywaliło w mój samochód najwyraźniej, bo on się nie przyznaje do niczego i mówi że nie wjechał w nic. Ja oczywiście znam moje auto bardzo dobrze i jestem pewien, że sam w nic nie przywaliłem tego dnia.
Kolejne pytanie brzmi więc, co było przyczyną tego uszkodzenia? Na mój gust i na podstawie opinii innych ludzi nie wykluczam krawężnika (ale skąd ta biała farba bez głębszych zarysowań? ) lub próg zwalniający (ale biały? ).
Całe zajście miało miejsce w Paryżu, gdzie podczas imprezy mojemu znajomemu zaczęły lecieć łzy w wyniku podrażnienia spojówek przez dym i jego dziewczyna poprosiła mnie o kluczyki, żeby mogli sobie usiąść w aucie i odpocząć, a ja miałem dojść później. Zaufałem "dobrej" koleżance ze studiów, a po wyjściu z klubu po jakiejś godzinie nie zastałem samochodu, a jedynie doszedł SMS z informacją ze sobie odjechali...
Tłumaczyli się później, ze pojechali do apteki, a jak wróciliśmy do nich to na parkingu obejrzałem auto i spytałem gdzie są wloty powietrza i co to za zarysowania. Nie chcieli się przyznać, ze to oni je uszkodzili, a jedynie w żywe oczy kłamali i jeszcze do mnie wystartowała laska, że co ja taką chamówę odwalam i ich oskarżam... Oczywiście za rękę nie złapałem więc na początku spokojnie starałem się ustalić co zaszło, że to może faktycznie ktoś wjechał w moje auto, tak jak mówił ten koleś albo, że jacyś złodzieje próbowali go jakimś podnośnikiem podnieść. Nie mogłem się jednak do tego przekonać jakość, tak samo jak nie mogłem w to uwierzyć, że dobra koleżanka może mi takie skur....stwo zrobić. Od tamtej pory straciłem wiarę w ludzi... Ale to już temat na jakieś forum filozoficzne...