Dzis w nocy niefortunnie uderzylem w lodowa zaspe. Bylo to nastepstwem malego poslizgu na nieodsniezonej ulicy. Mam lekko wgnieciony od dolu zderzak przedni. Uderzenie było lekkie z małej predkosci, zabraklo jakies 20cm żebym wyhamował. Jakis kretyn usypal zaspe odsniezajac chodnik, ktora byla 40cm na ulicy... Gdyby nie to, to bym nie uderzyl. Zderzak sie nie przesunal.
Do rzeczy - Czy tak wgnieciony zderzak się naprawia? W sensie wygrzewa i potem formuje? Bo zastanawiam się czy jak zglosze z AC to wycenia wymiane calego zderzaka (na czym mi zalezy)? Z zarzadca drogi tez bede walczyc.