A u mnie ostatecznie skończyło się na czyszczeniu turbiny, uszczelnieniu vacupompy i wymianie przepływomierza (na szczęście na gwarancji). Teraz śmigam spokojnie. Ale musze powiedzieć że układ turbodoładowania, który wymaga tylu pieszczot i zabiegów do d... jest. Samochód jest po to, żeby jeździć a nie się z nim pieścić. Tam nie gazuj, tu nie wyłączaj silnika itd... To ja jestem dla samochodu czy on dla mnie? W benzyniaku zwykłym lałem paliwo i jeździłem - nie obchodziły mnie żadne temp. oleju, smarowania turbinek, szczelności przewodów itd.