Mialem wczoraj wymienione:
-rure wydechową z kołnierzem z łącznikami elastycznymi
-szpilki z rurą
Mialem zerwane sruby i telepalo jak glupie.
Jak przyjechalem dzis do pracy otworzylem maske bo wczesniej dalo sie wyczuc lekki smrodek jakby spalenizna. Z silnika lekko unosil sie bialy dymek - jakby z przegrzania. Jak wrocilem dzis do domu ponownie otworzylem maske. Dymku byly juz sladowe ilosci. Smrodku nie dalo sie wyczuc.
Moje pytanie brzmi czy to moze poprostu nowe czesci sie jakos "przecieraja", a poranny dymek to jakas zagotowana wilgoc ktora sie przez noc osadzila (ale wtedy skad dymek po poludniu? mniej bo mniej ale zawsze), czy tez magik cos zchrzanil, a moze to jeszcze cos powazniejszego? Nie wiem czy to ma znaczenie ale mam LPG.
Poziom plynu chlodniczego normalny. Czujnik temperatury pokazuje standardowe 90 stopni. A na dworzu nie bylo jakiegos wielkiego upalu.