Oryginalnie napisane przez
Miro
a ja obejrzalem "Bekarty wojny" i sam sie siebie pytam o co k...a chodzi, moze ja za glupi jestem, ale dla mnie ten film to chala, przegadane, troszke akcji, nawet pitt beznadziejny
oczywiscie ze filmy tarantino opieraja sie na dialogach, takie "pulp fiction" a nawet "kill bill" ale tam sa one blyskotliwe
tutaj niz dupy ni z pietruchy, pieprzenie o niczym, na tyle rozglosu, najlepszy fil tarantino srete tete, zydzi tylko lecza swoje kompleksy, ale zeby tych akcji bylo , a tu na 2,5godziny filmu 5minut bekartow... najwikeszy zawod tego roku jak dla mnie