Jak się jedzie na safari i wjeżdża w stado lwów, to przewodnicy proszą o
dokładne zamknięcie okien i drzwi.
No nie dziwne! Trzeba tak zrobić, bo inaczej żony dostawałyby się z powrotem do
auta!
Wchodzi facet do baru i zamawia Budweizer'a.
Barman stawia przed nim piwo i zagaduje: - Pan to pewnie jest Amerykaninem?
Facet zaskoczony: - Tak, a skąd Pan wie? Poznał pan po moim akcencie, czy po
piwie, które zamówiłem?
- Nieeee... Po prostu jest pan największym grubasem jakiego w życiu widziałem.
Jak się zaczyna każdy świński dowcip?
Czujnym rozejrzeniem dookoła.
Nie ma nic gorszego, niż obudzić się z potwornym kacem, z babką, której nie
pamięta się ani imienia, ani okoliczności poznania, ani dlaczego jest martwa.
Mama Uli przychodzi do ojca Andrzejka i mówi:
- Pana syn wczoraj bawił się z moją córką w doktora...
- Cóż, niech pani zrozumie, w tym wieku dzieci strasznie ciągnie do płci
przeciwnej, więc w rzeczy samej...
- Lepiej by było, gdyby ją tylko przeleciał!! Ale on jej wyrostek usunął!!!
Po trzech latach małżeństwa żona wciąż dopytuje męża z iloma kobietami spał:
- No dalej, nie bądź taki jęczy małżonka powiedz z iloma...
- Kochanie, odpowiada mąż, gdybyś dowiedziała się z iloma, to byś już dawno się
ze mną rozwiodła...
I tak to trwało... Aż pewnego razu żona mówi:
- No dobra, umówmy się tak. Ty wyliczysz z iloma kobietami spałeś, a ja się NIE
obrażę...
Mąż spojrzał na żonę podejrzliwie, ale powiedział:
- Przysięgasz, że się nie obrazisz?
- Przysięgam! - odpowiedziała żona. A teraz licz!
No i mąż zaczyna wyliczać:
- Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, TY, dziewięć, dziesięć...
Lekarze podjęli akcję strajkową. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia poinformował, że
Ministerstwo odpowie na ich postulaty natychmiast po znalezieniu farmaceuty,
który będzie w stanie je odczytać...
Siedzi dwóch starszych Arabów na ławeczce. Jeden wyjmuje portfel i pokazuje
zdjęcia drugiemu.
- Widzisz? To mój starszy syn, Ahmed - męczennik za świętą sprawę. A to mój
młodszy syn, Mustafa, też już został męczennikiem...
- Tak, tak - mówi drugi Arab - oni teraz tak wcześnie wybuchają....
Dżepetto się wścieka:
- Cholera! Kto zapchał trocinami kibel?!
- To ja - odpowiada Pinokio. - Mam sraczkę....
Nie chciałbym sugerować, że moja żona jest fatalną kucharką. Ale jednak używa
czujnika przeciwpożarowego jako minutnika.
Żona wraca od lekarza.
- Wiesz dowiedziałam się że choroba atakuje zazwyczaj najsłabszą część
organizmu.
Mąż przerywa na chwilę czytanie gazety i stwierdza:
- No to wreszcie masz wyjaśnienie, dlaczego tak często cierpisz na bóle głowy.
Lekcja biologii:
- Chciałabym dzisiaj zapytać was, moje kochane dzieci, o dźwięki, jakie wydają
zwierzątka... Proszę Krysiu.
- Krówka robi 'Muuuuuu'
- Dobrze. Andrzejek?
- Wężyki robia "Ssssss...".
- Brawo. Kto jeszcze? Widzę, ze Jasiu podnosi rączkę.
- Ja wiem, jakie dźwięki wydają morsy!
- Jakież to Jasiu?
- "O ja pierd...ę, jaka dziś zimna woda!'
Pop dzieciom opowiadał "Kak towariszcz Boh stwarił swiet":
- Odnażdy, Ewa padpizdila adin kilagram jabłok pierwowo sorta. Towariszcz Boh
pod*****łsa i wybrosił ich wsiech w ****. Togda Adam pod*****łsa i wastupił
w Krasnuju Armiu.
Tu dzieciak zgłasza wątpliwość:
- Towariszcz pop, togda nie było Krasnoj Armii...
- Małczy job twoju s*****j malczik! Krasnaja Armia była, jest i budziet!
Pewien Chińczyk nakrywa faceta romansującego z jego żoną i stawia mu
ultimatum:
- Jeśli nie zerwiesz tego związku to ześlę na ciebie klątwę trzech
chińskich tortur.
Facet tylko się uśmiechnął i jeszcze tej samej nocy odwiedził żonę
Chińczyka. Następnego dnia rano budzi go w jego sypialni ból w
piersiach. Otwiera oczy i widzi, że leży na nim wielki głaz. Coraz
trudniej mu oddychać. A na głazie widnieje napis:
Chińska tortura nr 1
Uśmiecha się, a ponieważ jest silny podnosi kamień i wyrzuca przez okno.
W chwili gdy wypuszcza go z rąk, po drugiej stronie głazu dostrzega
informację:
Chińska tortura nr 2 - prawe jądro jest uwiązane do kamienia
Facet jest bystry, więc żeby uniknąć spustoszeń, rusza za kamieniem,
czyli wyskakuje przez okno. Kiedy mija futrynę, widzi trzecią wiadomość:
Chińska tortura nr 3 - lewe jądro jest przywiązane do nogi łóżka
Pewien facet zajmował się kładzeniem wykładzin w domach. Któregoś dnia,
po skończonej szczególnie długiej robocie, chciał jak zawsze zapalić
papierosa. Niestety, klepiąc się po kieszeniach stwierdził, że musiał je
gdzieś zostawić. Faktycznie, na środku pokoju pod wykładziną znajdowało
się niewielkie wybrzuszenie.
- Bez sensu! - pomyślał - Nie będę przecież marnował całego dnia i
zrywał wykładziny z powodu paczki papierosów!
Wziął więc młotek i wyrównał wybrzuszenie. Akurat jak skończył weszła
właścicielka:
- Proszę - powiedziała podając mu papierosy - Zostawił je pan w salonie.
A tak przy okazji, nie widział pan tu gdzieś takiego malutkiego kotka?
Wchodzi farmer do pubu i powtarza:
- Tego się nie da wytłumaczyć...Tego się nie da wytłumaczyć...Tego...
- Stary, czego się nie da wytłumaczyć? - pytają koledzy
- Słuchajcie... Doję wczoraj krowę, a ona jak mnie kopnie przednią nogą.
Więc się wkurzyłem, wziąłem sznurek, związałem jej przednie nogi i dalej
ją doję. Wtedy ona kopnęła mnie tylną nogą. Znowu się wkurzyłem,
chciałem jej związać tylne nogi, ale nie miałem już sznurka, więc
wyciągnąłem pasek ze spodni i zmotałem jej tylne nogi. Wtedy ona zaczęła
mnie bić ogonem. Wstałem więc, złapałem ją za ten ogon i odgiąłem go do
tyłu i wówczas spadły mi spodnie. Akurat do obory weszła moja żona. I
tego się nie da wytłumaczyć...
Trzej kowboje - jeden z Luizjany, drugi z Arkansas, trzeci z Teksasu
siedzą na prerii przy ognisku. Nadchodzi pora nocnych opowieści.
Ten z Luizjany mówi:
- Ja to jestem najtwardszym kowbojem na świecie. Wiecie jak to
sprawdziłem? Kiedyś na rodeo szalejący byk rozniósł sześciu kolejnych
facetów, a wtedy ja wziąłem się za niego, chwyciłem za rogi i gołymi
rękami powaliłem na ziemię.
Ten z Arkansas mówi:
- A ja ostatnio wędrowałem wzdłuż torów kolejowych gdy nagle potworny
grzechotnik, długi na 15 stóp wysunął się spod skały i rzucił się na
mnie. Ja chwyciłem go gołymi rękoma, odgryzłem mu łeb i wypiłem cały
jego jad jednym, długim łykiem. I ciągle jestem z wami.
A ten z Teksasu nie mówił nic, w milczeniu przerzucając penisem węgle w
ognisku.
Leci w samolocie w jednym rzędzie: 2 Arabów (od strony okna) i Żyd (od
przejścia). Żyd w jarmułce, pejsy, te sprawy - kompletnie wyluzowany,
rozpiął kołnierzyk, zdjął buty. Arabowie patrzą na niego nienawistnie.
Po godzinie lotu jeden z nich wstaje i mówi:
- Idę po colę.
Żyd na to:
- Ależ nie, ja pójdę, po co się przeciskać.
I poszedł. W tym czasie Arab napluł mu do buta. Żyd wraca, daje colę
Arabowi. Po kolejnej godzinie drugi Arab mówi:
-Idę po colę.
Żyd jak poprzednio:
- Ja pójdę.
I poszedł. Drugi Arab napluł mu do drugiego buta. Żyd wraca, daje
Arabowi colę. Po godzinie samolot ląduje, Żyd zbiera się, zapina
kołnierzyk, założył jednego buta, skrzywił się i mówi:
- Znowu ta straszna nienawiść między naszymi narodami. To plucie do
butów, to szczanie do coli...
Noc. Mąż śpi z żoną w łóżku, gdy nagle budzi ich głośne łup, łup, łup w
drzwi. Przewraca się na bok i patrzy na zegarek - trzecia w nocy.
"Kurde, nie będę się o tej porze z wyra zrywał" - myśli, przewraca się z
powrotem.
Słychać głośniejsze łup, łup, łup.
- Idź otwórz i zobacz, kto to - mówi żona.
No więc zwleka się półprzytomny i schodzi na dół (mieszkają w domku).
Otwiera drzwi, a na progi stoi facet, od którego czuć alkoholem.
- Dobry wieczór, - bełkocze. - Czy mógłby pan mnie popchnąć?
- Nie! Jest trzecia w nocy. Wywlokłeś mnie pan z łóżka. Spadaj facet!!!
- warczy mąż i zatrzaskuje drzwi.
Wraca do żony i mówi, co zaszło.
- No, co ty, jak mogłeś? - mówi żona.
- A pamiętasz, jak nam się wtedy zepsuł samochód, kiedy jechaliśmy
odebrać dzieci z kolonii i sam musiałeś pukać do kogoś, żeby nam pomógł?
Co by się wtedy stało, gdyby tobie też ktoś powiedział, żebyś
spadał?!?!?!?
- Ależ kochanie, on był kompletnie pijany!
- Nieważne, potrzebuje pomocy.
No wiec mąż jeszcze raz zwleka się z łóżka, ubiera się i schodzi na dół.
Otwiera drzwi, ale z powodu ciemności nic nie widzi, więc woła:
- Hej, czy nadal trzeba pana popchnąć?
Z ciemności dochodzi głos:
- Taaaa...
Ale ponieważ nadal nie potrafi zlokalizować faceta, krzyczy:
- A gdzie pan jest?
- W ogrodzie, na huśtawce...
Gość luksusowego hotelu składa u kelnera zamówienie:
- Proszę dwa gotowane jajka. Jedno tak miękkie, że zarówno żółtko i
białko ma być w stanie płynnym, a drugie takie twarde, żebym miał
kłopoty z jego pogryzieniem. Proszę również dwa plasterki boczku, zimne,
ale z jednej strony zwęglone, oraz spalonego, kruszącego się w dłoniach
tosta. Masełko niech będzie tak zmrożone, żebym za nic w świecie nie
mógł go rozsmarować. Proszę także o bardzo słabiutką kawę, o
temperaturze pokojowej.
- To bardzo skomplikowane zamówienie, proszę pana. Nie wiem, czy nasi
kucharze potrafią je zrealizować? - odpowiada kelner.
- Wczoraj, ***** potrafili!!!
Dodano:
Podczas świąt idzie zdruzgotany facet na most popełnić samobójstwo.
Staje na poręczy, już chce skoczyć ale w tej chwili słyszy głos:
- Nie skacz!!!
Facet się obraca, patrzy a tam święty Mikołaj.
- Skaczę - odpowiada Mikołajowi
- Jak nie skoczysz spełnię twoje trzy życzenia pod warunkiem, że ty
spełnisz jedno moje - mówi Mikołaj.
- Ok, chciałbym piękny dom...
- Widzisz tą willę w oddali? To jest twój dom - mówi św. Mikołaj
- Chciałbym mięć piękna żonę - życzy sobie gość
- Widzisz to światło co zgasło w twoim domu? To twoja śliczna żona.
- Chciałbym mieć super samochód...
- Widzisz ten garaż koło twojego domu? Tam stoi najnowsze Ferrari - jest
twoje.
Gościu ucieszony chce już biec do nowego domu, ale święty Mikołaj się
upomina, że teraz gościu musi spełnić jedno jego życzenie. Niedoszły
samobójca się zgadza i pyta się co ma zrobić. Święty Mikołaj mówi, że
gostek ma mu zrobić laskę. No nie miał dużego wyboru, zgodził się i
zrobił mu laskę. Po wszystkim św. Mikołaj podchodzi do faceta głaszcze
go dobrotliwie po głowie i mówi:
- Taki duży chłopiec i w świętego Mikołaja wierzy.
Przychodzi baba do lekarza.
- Czy umie pani zmieniać pieluchy?
- Co? Naprawdę? Jestem w ciąży?
- Nie. Ma pani raka jelit.
Wychodzi 16-letnia dziewczyna późnym wieczorem z domu i idzie na spacer
do parku bo chce się jej palić. Idzie, idzie ale zapomniała papierosów.
Patrzy na ławce siedzi kilku gości, podchodzi do nich i mówi:
- Przepraszam, czy mają panowie papierosy?
- Papierosy mamy, ale w tym kraju nie ma nic za darmo. Dasz nam dupy to
dostaniesz papierosa.
Dziewczyna się zastanawia, ale tak jej się palić chciało, że się
zgodziła i wszyscy faceci ją zdrowo zdupczyli. Panna wzięła papierosa
ale nie miała zapalniczki.
- Panowie, dalibyście mi ognia.
Gość wyjmuje ogień, zbliża płomień do twarzy dziewczyny i mówi:
- Kasia?!
- Tata!!!
- Córeczko, to ty palisz?
Do kolacji wigilijnej szykuje się rumuńska rodzina. Nagle słyszą dzwonek
do drzwi. Ojciec poszedł otworzyć. Patrzy a tam Cyganka z zawiniątkiem
na ręku mówi:
- Weź pan dziecko, weź pan dziecko, biedna jestem, nie mam za co
utrzymać.
Rumun myśli: "W końcu jest wigilia... Wezmę je..." - i zabrał dziecko od
Cyganki.
Minął rok. Rumuńska rodzina znowu szykuje się do wigilii. Znowu dzwoni
dzwonek i znowu ta sama Cyganka prosi o wzięcie dziecka. Rumun znowu
wziął je od Cyganki. Przecież jest wigilia. Po roku sytuacja się
powtarza. Cyganka znowu dzwoni do drzwi i proponuje wzięcie dziecka. A
Rumun na to:
- Dziękuję. W tym roku nie weźmiemy dziecka. Mamy karpia.