yyyyy ... jak to możliwe że Cię nie uczyli ? Powinni byli nauczyć. Tak czy siak wszystko zależy od tego na kogo się trafi :)
Printable View
yyyyy ... jak to możliwe że Cię nie uczyli ? Powinni byli nauczyć. Tak czy siak wszystko zależy od tego na kogo się trafi :)
To popros Monika o to zeby zrobili ten element (5minut). Instruktor macha Ci ręką a Ty w tym momencie hamujesz. Cala filozofia. Dlatego pewnie nie uczyli Cie w promotorze. Mnie u Tomka Kulika tez nikt nie uczyl tego i na egzaminie dowiedzialem sie ze w ogole jest taki element (sporo innych rzeczy dopiero dowiedzialem sie na egzaminie ;) ).
to znaczy tylko tyle ze ktos musi jeszcze bardziej sie podszkolic to chyba lepiej ze to był upadek kontrolowany przy pedkosci 50km/h a nie na krajowej drodze przy 100+ km/h zycie i polskie drogi sa bezlitosne i trzeba byc przygotowanym na takie sytułacje przy robieniu osemki tez mozna zaliczyc wywrotke
co do hamowania awaryjnego to chodzi o to, zeby egzaminator widzial, ze hamujesz dwoma hamulcami noznym i recznym, wystarczy tylko delikatnie nozny nacisnac,
moja uwaga co do zdawania na placu: rzadko sie zdarza, aby ktos uwalil egzamin na slalomie czy osemce(jest sporo szersza niz na placu promotora), najczesciej to nie upewnienie sie o mozliwosci dalszej jazdy(brak obrotu glowa) albo nie zapiecie kasku, niby blahostki, ale obsewrujac zdajacych na tym najczesciej ludzie oblewaja plac...
co do tego upadku niby tak- ale była taka ulewa że do 10 metrów w przód nie było nic widać, nie sądzę żeby ktokolwiek z motocyklistów przy takiej ścianie deszczu się nie zatrzymał lub jechał szybciej niż 20 km/h - gość jak pojechał się rozpędzić na awaryjne to nie było go ani widać ani słychać, a egzaminator mu kazał powtarzać bo niby za wolno jechał. W takich warunkach naprawdę nie sądzę by ktokolwiek dał radę jechać drogą publiczną 50 km/h poprostu nie widać NIC.
A jeśli chodzi o sam egzamin, w Krakowie swego czasu legendą był egzaminator oblewający za pchanie motocykla bez założonego kasku, co było totalnym bezsensem i w końcu go zwolnili :)
a nie miales nigdy sytułacji zazwyczaj w lato ze lecisz moto wszystko pieknie słonce i nagle wpadasz w ulewe ???? na autostradzie czy krajowej drodze bardziej niebezpieczne jest jechac 50km/h niz leciec w deszczu 90km/h bo zawsze trafi sie taki co mu sie spieszy a motocykl ma slabe tylne swiatlo
nikt nie mowil ze bedzie latwo tak jak pisalem wczesniej
gwarantuje Ci że deszcz był taki że o 50km/h można by było pomarzyć, oberwanie chmury, potem zresztą były 3 dniowe majowe wichury zrywające drzewa w całym Krakowie. To nie był normalny deszcz tylko ulewa taka, że po poł minuty stania w kasku pod gołym niebem deszcz ściekał mi przez majtki po nogach do skarpetek, a przez szybę nie widziałem wogóle nic do 3 metrów od motocykla- jeżeli przy takiej pogodzie jechałbyś więcej niż 50 to byłbyś samobójcą bo nie zauważyłbyś nic leżącego na drodze ani aut przed tobą.
Tak czy siak- ani kurs ani egzamin nie nauczą nikogo tego czego nauczy go codzienna jazda.
Ja się spotkałem z teorią, że hamowanie awaryjne jest dobrze wykonane gdy zblokujesz na chwilę przednie koło... myślałem, że padnę. Co za idiota to wymyślił?
A z deszczem jest różnie. Kiedyś wracałem z Katowic do Gliwic A4. I wpadłem w ścianę deszczu. Z 200 km/h momentalnie zwolniłem do 70 i na pierwszym zjeździe schowałem się pod most. Po prostu się nie dało. A ostatnio wracałem z wakacji i padało z ponad 50 km drogi. Ale deszcze nie był tragiczny więc leciałem ostro. W takim przypadku lepiej mi się jedzie szybko niż wolno za autami. Raz, że wiatr zbija ze mnie deszcze, a dwa że jazda za samochodem czy w najgorszym wypadku tirem jest po prostu .... "przechlapana" :D
Wiadomo, że przy takiej jeździe trzeba dużo łagodniej przyspieszać i hamować dużo wcześniej. Ale da się :D
A w trakcie egzaminu jak jest ogromna ulewa to z tego co wiem chyba powinien zostać przerwany i czekamy do momentu aż się uspokoi.
I pamiętajcie z tym machaniem głową. Najczęstsza pierdoła, za którą uwalają. I na mieście i na placyku !