Długo się nie obyło, problem powrócił.
Znów co 100km piknięcie olej min. Zatem wymieniłem czujnik na używkę ori, przez jakiś czas (2-3 tygodnie) był spokój w końcu po którymś odpaleniu na FISie ujrzałem żółtą konewkę z napisem sensor oraz informacją "oil level! sensor defective"
Odczytałem vcdsem błędy w liczniku:
Kod:
2 Faults Found:
00562 - Sensor for Oil Level/Temperature (G266)
008 - Implausible Signal
Freeze Frame:
Fault Status: 01101000
Fault Priority: 6
Fault Frequency: 1
Reset counter: 184
00562 - Sensor for Oil Level/Temperature (G266)
007 - Short to Ground
Freeze Frame:
Fault Status: 01100111
Fault Priority: 6
Fault Frequency: 1
Reset counter: 184
W silniku, elektryce itp brak błędów.
Błędów nie da się skasować, powracają stale, info na fisie raz się pojawia raz nie.
Jedyną opcja na skasowanie błędów jest chwilowe wyjęcie bezpiecznika od licznika, wtedy błąd można skasować ale po chwili wraca.
Dobra, co zrobiłem, stwierdziłem, że pewnie ten czujnik tez walnięty bądź się popsuł, wymieniłem na kolejny, mam dojście do pewnych części, ten wziąłem z auta o przebiegu 53k (wygląda jak nowy).
Po zamontowaniu ten sam błąd wskakuje z automatu.
Sprawdziłem wtyczkę czujnika, wyczyściłem, wydmuchałem, sprawdziłem napięcie we wtyczce czujnika, są 3 przewody, szary (pewnie sygnałowy działa jak masa), brązowy (zapewne masa), czerwony z paskiem (prądowy), zatem mierząc napięcie szary + czerwony mam 12V, brązowy +czerwony mam 12V. Wydaje się ok, znaczy prąd dochodzi.
Po otwarciu maski, pojawia się info na FIS, że maska otwarta, przypuszczam, że czujnik w zamku działa poprawnie.
Dla pewności wyczyściłem też styki we wtyczce od zegarów, każdy z osobna dokładnie.
Może ktoś coś doradzi bo to nie jest możliwe żeby każdy czujnik był popsuty a wymieniać nadal w ciemno jest bez sensu.