witam w zeszłym roku jak sprowadzałem a3 z niemiec to pod drodze okazało sie ze sprzegło jest padniete i sie slizga, wskazowka na autobanie na 5 biegu uciekala lekko do gory, po powrocie do polski w zeszle lato to było, okazało sie ze kolo zamachowe i sprzeglo z tarcza do wymiany, kolo do alh kosztowalo mnie 1060 zl a za wszystko 1800 zł z robotą, pomyslalem trudno ale bedzie na lata dzis sobie jade a na pierwszym biegu poprostu wskazówka spierdziela mi jak oszalała, auto wogole nie idzie, przyspiesza doslownie 1/3 tego co przykladowo wczoraj, na 4 i 5 biegu wskazowka nie ucieka ale poprostu nie ma tej mocy, zaciagałem reczny probowalem ruszac na recznym i nie widac objawów slizgu sprzegła, odrazu sie dlawi i gasnie:/// dodam ze po wymianie za 2 tys w zeszłym roku szanowałem to i przez caly rok ze 3 razy jak ruszylem z piskiem to wszystko:/ a jezdzilem masa innych aut wiec nie ma mozliwosci zebym je usmażył, teraz nie wiem co sie stało czy ten mechanik wymienil mi samo kolo a tarcze zostawił? mozliwe zeby padło to znowu po roku gdy sam wiem ze nie męczyłem i nie pilowałem auta? to bylo jakies 40 tys km temu:/ co teraz zrobic??? dzis jakos tak tylko raz na szutrze zrobilem oberka na skreconych kolach dajac gazu:/ kurde chyba nie od tego sie tak cos moglo poprzestawiac? łapy mi opadły bo jak zrobie jedno to sie psuje drugie:/ czy moge załozyc jakąs tarcze od AGR albo cos mocniejszego ale bez wymiany kola?
pomozcie bo mi lapy opadły juz:/