Witam mam wzmacniacz 400W RMS. Podłączony wzmacniacz napedzal przez chwile glosnik 350W RMS gral ale przerywal wylaczal sie i wlaczal, po chwili zaczal sie kopcic. wylaczylem szybko wzmacniacz, bezpiecznik sie nie spalil. Po chwili jeszcze raz podlaczylem wzmacniacz juz bez glosnika ale dym dalej sie wydobywal wiec wylaczylem go i zabralem do domu... Okazalo sie ze spalił mi sie tranzystor IRFZ44N. Lampka protect nie zaswiecila sie wzmacniacz przekazywal moc na glosnik ktory gral ale musialem go wylaczyc bo sie mocno kopcil i smierdzialo.
Czy przyczyna spalenia tranzystora może byc kabel minusa ktory wedlug mnie nie przewodzil pradu bo byl uszkodzony?? czy przyczyna lezy w czym innym?? moze tranzystor za slabo byl przykrecony do radiatora i obudowy?? Wszystkich radiatorow mam na plytce 10, tylko ten jeden jest nadpalony.
Prosze o odpowiedz