Ostatnio wziąłem szefa auto na podmianke bo stwierdził ze mu nie idzie.... no dobra jako ze on wybierał się na urlop a ja byłem na miejscu to pójde mu na reke i się zamieniliśmy na służbówki stwierdziłem ze sobie dwa tygodnie pośmigam nowym autem no a tu mina ja mu w gaz a on zgasł..., a tak poważnie auto miało zero mocy z rury czarno jak w starym dieslu a samochód 15 tys przejechane, na dodatek zapaliła się kontrolka silnika i stwierdziłem pojade do servisu bo ewidentnie łapał lewe powietrze a tu diagnoza uszkodzony intercooler, płyta pod silnikiem i jakieś tam ****rele no i sobie pojezdziłem teraz auto w warsztacie pytam się go jak długo nie miał mocy a on no ze tak jezdził z 3 dni, jak myslicie taka jazda mogła coś jeszcze uszkodzic ciekawe jak tam turbo bo coś czuje ze sobie niepojezdze jak jeszcze coś padło i do końca jego urlopu bede bez auta