Witam!
17 stycznia jakaś sierotka wjechała we mnie z podporządkowanej, koleś chciał się dogadać ale wezwałam jednak policje, spisali notatke której jak znam życie jeszcze nie przesłali do PZU. Uszkodzony został lewy błotnik, porysowane i wgniecione drzwi, porysowana felga, próg i zderzak.
Rzeczoznawca w trakcie robienia zdjęć cały czas powtarzał ze on by tego nie wymieniał tylko oddał do naprawy. A na pytanie czy zostanie przyznany oryginalny błotnik czy zamiennik zmieniał temat lub mowil ze nie warto tego wymieniac tylko to naprawić za tanie pieniądze... Tanio to niech on sobie robi a ja chcę żeby autko wróciło do stanu sprzed kolizji.
Po pierwszej kalkulacji kosztów naprawy jaką przesłało mi PZU napisałam odwołanie ponieważ nie przyznali wymiany błotnika tylko naprawę. W trakcie składania odwołania był technik który prowadził tą sprawę, powiedział że on się postara o to aby nie przyznali gotówki tylko wymiane na fakture. Dodał że państwo to by chcieli wziąść pieniądze a samochodu nie naprawiać.
W odpowiedzi na odwołanie otrzymałam info ze przyznali wymiane ale tylko po przedstawieniu faktur i oględzin przed lakierowaniem. Drzwi tez są delikatnie wgniecione wyec tez kwalifikują sie chyba do wymiany....
Co jeśli nie chcę już jeździc tym autem tylko je sprzedac? Te pieniądze chyba mi sie należa no bo przecież nie prosiłam się o szkode??
Co o tym sądzicie?