Witam,
w piątek wieczorem spotkała mnie bardzo "przyjemna" przygoda. Wracając wieczorem z zakupów na drogę wtargnął mi pieszy i niestety pomimio mojej niewielkiej prędkości i szybkiej reakcji (jestem instruktorem nauki jazdy) koleś sie tak zatoczył ze mogłem jedynie uciekać na chodnik pełny ludzi... Wylądował na moim samochodzie, przeleciał 3 metry, ale pozbierał sie i chciał uciekać. Oczywiście zadzwoniłem na policję i po karetke bo to nigdy nie wiadomo. Koleś okazało sie że miał 2 promile, policja stwierdziła jego winę, ale powiedzieli mi ze moge mieć problem z ubezpieczeniem.
Składke opłaciłem w InterRisk bo po prostu mają tanio, wskazali, że mam ewentualnie domagać sie odszkodowania z Funduszu Gwarancyjnego.
Powiem tylko, że mam naderwany zderzak, wgniecioną maske, pękniętą szybę i lusterko.
Miał ktoś podobną sytuację, że sprawca nie ma OC, a ubezpieczyciel może nie chcieć wypłacić odszkodowania? Korzystał ktoś z Funduszu Gwarancyjnego?O przebiegu całej sprawy bede na bieżąco informować. Może ktoś pomoże, może komuś też się to przyda...