Witam PZU pojechało mi na nerwy....
Kolizja 14.02.2011 - koleś tirem jechał jak palant i zahaczył moje auto wystającymi belkami z naczepy. Policja, notatka, zgłoszenie szkody. Notatki nie miałem ani czasu żeby ją załatwiać - przy zgłoszeniu szkody koleś mówi "tak nie ma problemu my załatwimy" mija 24 dni wykonałem z 10 telefonów i nic... Najpierw gadka, że maja jeszcze czas.
Wczoraj dzwonie godz 14.00 - z oburzeniem mówie - mija ponad 20 dni, a wy nawet jednego pisma nie potraficie wystosowac do policji. Ona, że pismo do policji zostało wysłane. Kiedy? Nie wiem bo nie ma takich informacji w systemie.
Wczoraj dzwonie godz 16.30 - pytam o to samo jeszcze raz tym razem koleś - nie ma notatki nie wysłano pisma do policji... Dziś dzwonie ponownie i baba mi mowi, że dopiero WCZORAJ o 16.33 wysłano coś w rodzaju ponaglenia do gościa, który prowadzi moją sprawe...
Szczyt szczytów!!! Nie dość, że łżą jak psy to jeszcze nic nie robią. Wiem, że mogę napisać skargę i to na pewno zrobię! Pytanie tylko czy jest na nich jakiś artykuł lub przepis, na który mogę się powołać, bo nie ujdzie im to na sucho...