Witam
postanowiłem opisać swój przypadek od początku do końca bo ubezpieczalnie to k... i h... i trzeba z nimi walczyć o swoje, może kilka osób skorzysta z mojej wypowiedzi lub ktoś nabierze odwagi żeby wystąpić o odszkodowanie
jeżeli trochę pomogłem to kliknijcie "pomógł"
zaczęło się w nocy 15 stycznia około 2 wracałem od ****czki drogą powiatową ogólnie ze wsi A do wsi B, droga pokryta około 15 cm ujeżdżonym śniegiem, lodem i itp w tej pokrywie śnieżno lodowej wyrwy dziury (ale nie w asfalcie) o tak to wyglądało:
temperatura około 0*, teren zabudowany ograniczenie 50KM/H , samochód audi a3 8L zawias na minusie eilbaha
no i stało się uderzenie spodem pojazdu mocne ale nie wiedziałem że coś się stało. Dojechałem do domu na parking. Rano odpalam cofam na parkingu a tam plama czarnego oleju, gaszę silnik patrzę a tu z misy się sączy olej (dziwne że kontrolka oleju się nie zapaliła)
Od uderzenia do ujawnienia szkody już 12h przy temperaturze w dzień +4* droga się rozpuszczała a więc pierwsza czynność to aparat i foty miejsca gdzie uderzyłem, druga czynność udałem się na komendę policji- Pan z RD spisał notatkę i żadnej policji nie było na miejscu bo PO CO??!!!
Kolejny krok to ustalenie zarządcy drogi tu był Powiatowy Zarząd Dróg a więc zadzwoniłem i wytłumaczyłem o co kaman, kobitka dała namiary na ubezpieczyciela.
Następnie pisemko zatytułowane
roszczenie odszkodowawcze
z opisem sytuacji i żądaniem zwrotów kosztów naprawy. Pismo do ubezpieczyciela i PZD poleconym listem.
Następnie czekałem 10 dni na rzeczoznawcę który obejrzał starą misę i porobił zdjęcia- nowej misie na aucie też robił foty i nic więcej go nie interesowało.
Dodam że od wymiany oleju zrobiłem 800 (osiemset) kilometrów a więc za olej i filtr też pisałem zeby oddali
Następnie długie czekanie po 30 dniach telefony do ubezpieczyciela i w końcu po 60dniach od zgłoszenia im szkody odpowiedź od ubezpieczalni że nie poczuwają się do odpowiedzialności za powstałą szkodę na ich drodze bo:
droga zalicza się do 5 kategorii dróg powiatowych zimowego standardu utrzymania dróg a co za tym idzie mogą na niej w okresie zimowym występować zaspy śnieżne, lód i tzw nabój lodowy- czyli ujeżdżony śnieg i lód,
oraz zgodnie z przepisami powinienem dostosować prędkość do warunków panujących na drodze oraz w szczególności do stanu nawierzchni drogi i widoczności.
A więc się wku... zdenerwowałem
dali 30 dni na odwołanie i to zrobiłem!! trochę wstępu a dalej coś takiego napisałem:
"Zgodnie z Zarządzeniem nr 46 Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej z dn. 25.10.1994r na drodze zakwalifikowanej do V standardu zimowego utrzymania dróg tj. na drodze z miejscowości A-B, może występować nabój śnieżny ale tylko jako odstępstwo od normy- standardu bezpośrednio po ustaniu opadów śniegu.
W dniu powstania mojej szkody jak i 10 dni przed jej powstaniem w miejscowości A nie występowały obfite opady śniegu które mogły by przyczynić się do powstania takiego naboju, grubej warstwy lodu a mimo tak długiego okresu bez opadów śniegu zarządca drogi nie poczynił żadnych przedsięwzięć aby doprowadzić drogę do stanu normalnej użyteczności.
Droga ta była pokryta około 10-15 cm warstwą lodu w której to występowały liczne wyrwy do samego asfaltu co tworzyło dziury w pokrywie lodowej o głębokości 15 cm. Uważam że stan drogi A-B dn. .2011 nie kwalifikuje się do odstępstwa o którym mówi Zarządzenie nr 46 MTiGM Zn 25.10.1994 w sprawie zimowego standardu utrzymania dróg a jest to wielodniowe zaniedbanie zarządcy drogi.
Zgodnie z Ustawą z dn. 21.03.1985r O Drogach Publicznych art. 20 pkt 14 „Do zarządcy drogi należy w szczególności wprowadzenie ograniczeń bądź zamykanie dróg i obiektów mostowych dla ruchu oraz wyznaczenie objazdów gdy występuje bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa osób lub mienia”
Droga w takim stanie jak dnia którego powstała moja szkoda stwarzała realna zagrożenia dla bezpieczeństwa osób i pojazdów poruszających się po niej. Wyry o głębokości 15 cm mogły doprowadzić nawet do urwania się koła w moim pojeździe czego skutki był by o wiele dotkliwsze dla mnie jak i pojazdu oraz pieszych niż tylko uszkodzenie misy olejowej. Skoro normalnym cywilnym pojazdem jakim jest Audi A3 nie można przejechać drogą bez uszkodzenia pojazdu to zarządca drogi powinien ustawić znaki informujące o stanie nawierzchni oraz występujących niebezpieczeństwach jaki i wprowadzić ograniczenia prędkości lub nawet zamknąć drogę do czasu doprowadzenia jej do stanu użyteczności przez cywilne pojazdy.
Zgodnie z art. 19.1 Kodeksu Drogowego poruszałem się z prędkością z którą panowałem nad pojazdem i dostosowałem ją do warunków panujących na drodze. W miejscowości A wjeżdżając od miejscowości B nie występuje ograniczenie prędkości a więc dopuszczalna prędkość w terenie zabudowanym to 50 km/h a ja poruszałem się znacznie wolniej tj 20 km/h.
W związku z powyższym uważam moje roszczenie jako zasadne i proszę o pozytywne rozpatrzenie mojego wniosku.
"
kolejne czekanie 30 dni aż się znowu wkur... zdenerwowałem i zadzwoniłem do ubezpieczalni, połączyli mnie z gościem który prowadzi postępowanie i stwierdził że sprawa jest u kierownika i oddzwonią do mnie za 1h- oczywiście nie oddzwonili ale po 3 kolejnych dniach wpłynęła kasa za misę i olej łącznie około 500zł a więc wydębiłem kasę od ubezpieczyciela z czego jestem zadowolony że dopiąłem swego- już nie chodziło o kasę ale o to że się przyznali do zaniedbań!!
trzeba walczyć o swoje mnie kosztowało to tylko trochę złotówek za telefon i 3 listy polecone nie licząc naprawy, a więc nie odpuszczajcie
p.s. jeżeli będzie ktoś chciał żeby coś jeszcze wyjaśnić to chętnie pomogę