w niedziele mialem wypadek drogowy z rowerzystą (dziadek 73lata) który wymusił pierwszenstwo przejazdu w lewo na skrzyżowaniu. i tu zaczyna sie problem bo na 99% nie ma nic na siebie ubezpieczonego i nie ma skąd scignąc kasy. policjant mówił o sprawie sądowej o odszkodowanie tylko ze jak dziadek nie ma nic na siebie i ma renty 700 zł a wycena naprawy wyszła 4 tys i skąd tu sciągnąć kasę na naprawę. prosze o rady