Dziś wracając z pracy z prędkością lekko ponad 110 zastał mnie dość...wybuchowy przypadek. Jadąc sobie spokojnie i patrząc na piękną przyrodę tak mi j.... w samochodzie, że myślałem, że pół fury mi rozerwało. Zatrzymałem się, polukałem i zobaczyłem totalnie rozwalony tylny tłumik.
Teraz przyczyna. Ostatnio zauważyłem, że lekko mi zaczął strzelać w tłumiku po zrobieniu przelotowego katalizatora. Ale występowało to tylko na LPG. Zdiagnozowałem, że powodem tego może być uszkodzony reduktor LPG, który puszcza mi trochę gazu na podciśnieniu. Pojechałem do serwisu, powiedzieli, że reduktor do wymiany, bo faktycznie puszcza i to może być przyczyną, ale nie musi dodając, że do wymiany można śmigać. Ustawiłem się na wymianę, miałem pojechać w środę, ale jak widać nie zdążyłem.
Teraz mam kilka pytań - czy jest faktycznie możliwe, że zebrało się w tłumiku tyle gazu, że wyrwało mi go z bebechami? Czy raczej mogło mi coś ze zużytego kata wypchnąć przez przerobieniem i przytkać końcowy? Tylko ,że jak wspomniałem na benzynie wsio było ok.
Czy po takim strzale mogło się uszkodzić coś poza układem wydechowym? Nie wiem - zawory wydechowe, coś innego? Chodzi mi o to, że chciałbym posprawdzać potencjalne elementy, które mogły ulec uszkodzeniu po takim nazwijmy to wybuchu.Dodam, że około 13 km wracałem na benzynie i poza "WRC mode on" furka chodziła ok, nie szarpała, obroty równo, nic nie klekotało, nic nie wskazywało na to, że może być z silnikiem coś nie tak.
Dzięki za każdą podpowiedź.