Temat który przedstawię jest trochę zawiły i niestety kończy się kradzieżą samochodu ( uszkodzonego) o inaczej nie mogę tego określić. Sprawa wyglądała tak, 1.05 miałem wypadek po którym auto zostało zaholowane pod Kutno na parking policyjny. Postanowiłem nie naprawiać samochodu ze względu na spore uszkodzenia tylko sprzedać je na miejscu. Niestety Kutno jest dokładnie w połowie drogi do dwóch miast do których przetransportować auto więc dla mnie to był kolejny powód by je sprzedać na miejscu nie ponosząc kosztów holowania na takim odcinku. Znalazłem liku kupców, wybrałem jednego z Łodzi. Uzgodniłem że przesyłam do Parkingu upoważnienie dla niego na odbiór auta po przelaniu połowy umówionej kwoty. Druga połowa miała być przekazana osobiście przy dostarczaniu dokumentów pojazdu, kluczyków itp. O ile pierwsza część transakcji doszła do skutku i połowę kasy dostałęm o tyle druga połowa nie, kupujący nie odbiera telefony itd itd. W związku z tym traktuję to jako kradzież. Posiadam dane osoby która odbierała auto, parking posiada taśmę z nagranym wywozem samochodu. Moje pytanie do was jest takie - jak dalej próbować rozwiązać temat żeby nie uwalić jeszcze więcej kasy? Wiem wiem...pewnie powiecie że sam jestem sobie winien i że jestem naiwny, uwierzcie mi że ciężko było znaleźć inne rozwiązanie zważywszy że dzień postoju auta w tym miejscu kosztował 100zł. Czekam na rady i pozdrawiam.
Krzysiek