Witam. W sobotę przez moje miasteczko przeszła potężna burza burz z gradem, który czasami miał rozmiar piłeczek golfowych(podkreślam czasami). Wiem, wiem trudno sobie wyobrazić grad wielkości piłeczek golfowych - samem trudno mi było sobie to wyobrazić jak słyszałem o czymś takim w wiadomościach, ale gdy to zobaczyłem to na język przyszło mi tylko jedno słowo: ''kur...:O"
Zaraz po tym wszystkim poszedłem dokonać oględzin i gdy auto było jeszcze mokre byłem tylko trochę zniesmaczony bo wyłapałem tylko kilka wgnieceń na dachu i tylnym prawym słupku, ale gdy poszedłem je zobaczyć na następny dzień gdy świeciło słoneczko to się załamałem. Cała prawa strona z której sypał grad była pokiereszowana - naliczyłem jakieś 30 gniotów a gdy przeszedłem do dachu to się totalnie załamałem ponieważ wyglądał tragicznie - gniot przy gniocie. Myślałem żeby policzyć to wszystko na dachu, ale doszedłem do wniosku, że jest tego za dużo i nie ma to sensu. Z maska nie było tak tragicznie, ale mimo wszystko kilka śladów jest. Dodam, że moja niunia była w niemalże 100% oryginalnym stanie blacharskim poza prawym błotnikiem, który był malowany drugi raz.
Przechodząc do sedna chciałbym się dowiedzieć czy mieliście z czymś takim do czynienia oraz czy ktoś z was próbował leczyć to technologią Paintless Dent Removal - PDR, dzięki której można usunąć wgniecenia karoserii bez konieczności szpachlowania. Dodam też mam tylko oc żeby nie było postów "a masz ac?"
Pozdrawiam