Siemka. Jakieś 3 tygodnie temu facet wjechał we mnie na rondzie i skasował lewy przód. PZU uznało szkodę za całkowitą, wyceniono moje auto na 8100zł (96r/1.9TDI/90KM/225000km) umówiłem się telefonicznie na kwotę bezsporną 5300zł po czym na konto dostałem 4300zł. Dzwonie non stop na infolinie zapewniają mnie że likwidator skontaktuje się ze mną w ciągu 48 godzin po czym zero odzewu i tak już drugi raz..... Nie mam już kompletnie siły się z nimi użerać a auto stoi bo nie wiem jak dużo pieniędzy od nich dostane.
Możne ktoś coś poradzić ??