|
jak poduchy strzelą to postękasz 5min u lekarza, wstrząsienie mózgu (czego przeważnie dokładnie nie sprawdzają) i 850zł tylko za to w kieszeni
pozatym czasmi na pierwszy rzut oka wydaję się że jest ok a następnego dnia może być nieciekawie.
morgan, chyba nie rozumiesz, ze skladki sa liczone tak, jakby oni zawsze wyplacali pelne nalezne kwoty odszkodowan, za samochody naprawiane w aso, a wyplacane odszkodowania to czesto od ćwierci do polowy tych kwot. oni cie rżną bez mydła, bo takie jest upośledzone prawo. a ty nie chcesz nikogo rżnac, tylko odzyskoc to co ci sie nalezy (koszta leczenia, s.prawne auto jak przed wypadkiem)... ale tak, to juz jest cwaniactwo. ubezpieczalnie sa takie kochane a ubezpieczeni tacy zli.
Doskonale to rozumiem. Miałeś szkodę i ubezpieczyciel musi pokryć wszystkie jej koszty. Mi chodziło o wypowiedź lorence'a:
To już jest cwaniactwo w czystej postaci. I takie rzeczy powinno się tępić bo przez to później normalni ludzie w takim przypadku jak Ty mają problem z uzyskaniem 100% tego co im się należy.
a cwaniactwem nie jest jak skasujesz auto, ubezpieczyciel uzna 100% szkody a dostaniesz w najlepszym wypadku 3/4 wartości auta ?? i musisz dokładać do interesu mimo że płacisz niemałe składki roczne ?? zaniżanie wycen, wycena na zamiennikach itd
u nas trzeba kombinować bo bez tego nawet nie wyjdziesz na swoje, taki kraj.
ja uważam że jak strzelą poduchy np wszystkie to warto nawet jak lekko boli wezwać karetkę, czasmi na początku wydaję się że jest ok a następnego dnia nie można się podnieść.
morgan mam wrażenie że Ty w innym świecie żyjesz, każdy Cie kręci jak chce (ubezpieczyciele, ZUS itd) a Ty uważasz że to jest ok i nie należy kombinować... Twoja sprawa, jak dla mnie to możesz i płacić 100% za szkodę nie z Twojej winy
koniec OT
Ostatnio edytowany przez lorence - 06-02-13 o 12:20
Miałem okazję (niestety) kilkukrotnie w życiu korzystać już z różnych polis (OC, AC, NNW a także inne szkody niż "komunikacyjne"). I jakoś nigdy nie miałem żadnego problemu z uzyskaniem odszkodowania. Jeśli wycena była zbyt niska, naprawiałem auto w serwisie rozliczając się bezgotówkowo i po sprawie. Za jedno z aut w rodzinie po szkodzie całkowitej ubezpieczyciel wypłacił nawet więcej niż za nie zapłacono przy zakupie kilka miesięcy wcześniej. I jakoś nigdy nie musiałem udawać kaleki i cwaniakować, że wszystko mnie boli żeby tylko dostać kilka zł więcej "bo się należy". Za faktyczne szkody zawsze dostałem co potrzeba. I nigdy nie miałem podejcia co tu zrobić żeby dostać jak najwięcej. Bo takie coś może się kiedyś zemścić i to z nawiązką
P.S. A ZUS'u do tego nie porównuj bo ta instytucja robi w jajo nawet samą siebie
Powiem Tobie morgan, że miałeś niewyobrażalne szczęście jak na polskie realia ubezpieczeniowe.
Nie nazwałbym tego szczęściem (bo jakie to szczęście mieć dzwona) tylko raczej normalnym podejściem. Chciałem żeby ubezpieczyciel pokrył wszelkie szkody jakie powstały w wyniku zdarzenia i zwrócił mi wszystkie koszty z tym związane. Po prostu żeby doprowadzić auto do takiego samego stanu w jakim było przed szkodą i nie płacić za to ani złotówki. I tak zawsze się kończyło.
Problem polega na tym, że w naszym kraju ludzie mają w mentalność wpisane wielkimi literami cwaniactwo i jak tylko mogą się o cokolwiek ubiegać (np. o odszkodowanie) to nie obchodzi ich pokrycie strat tylko za wszelką cenę muszą na tym zarobić "bo się należy".
There are currently 1 users browsing this thread. (0 members and 1 guests)