Witam wszystkich.
Mam swoją a3 od 1,5 roku i do tej pory żadnych stłuczek ani awarii. Ostatnio pożyczyłem żonie samochód i jak stała na czerwonym to w tył wjechała jej kobieta Land Roverem. Generalnie rozwalony zderzak, klapa, pęknięte lampy, skrzywione podłużnice i lekko powychodziły boki nad kołami (Niestety nie mam możliwości umieszczenia zdjęć).
Babeczka ubezpieczenie miała w Ergo Hestii. Przyjechał rzeczoznawca, ocenił i dostałem szkodę całkowitą. Samochód przed kolizją - 22 100 zł, po kolizji - 16 500 (Rocznik 2004, 2.0 TDI, wersja ambition). Myślałem, że zrobię sobie szybko samochód bo będzie mi on w najbliższym czasie potrzebny, a tu wyszło tak, że w sumie sam nie wiem co teraz robić. Za 5600 wydaje mi się, że nic z nim nie zrobię, a sprzedaż wraku powoduje że zostaję bez samochodu. Swoją drogą sprzedać po takiej cenie będzie chyba rzeczą niemożliwą. Pytałem się czy mogę go wstawić do ASO, żeby go wyremontowali to gość mi powiedział, że nie ma szans żeby oni mi coś takiego zatwierdzili. Mówił że najwyżej jak dostanę pieniądze to żeby go robić u mechanika a później próbować przedstawiać faktury, to "może" dopłacą. Generalnie jestem w kropce, bo samochód będzie potrzebny, a nijak nie mogę go wyremontować.
Dlatego piszę z pytaniem czy ktoś miał do czynienia z tym TU i jaki skutek przynoszą odwołania. Na co się powoływać w odwołaniach? I co najważniejsze, czy widzicie jakieś wyjście z tej sytuacji, tak żebym miał ten samochód szybko wyremontowany i nie musiał z własnej kieszeni dokładać do interesu.
Pozdrawiam i liczę na pomoc.