Witam.
Dzisiaj przed 150km podroza zatankowalem sobie auto (wlalem jakies 10litrow zeby bylo pol baku) wstapilem do jednego centrum handlowego. Centrum charakteryzuje sie tym, ze parking znajduje sie na dachu i wjezdza sie tam stromym slimakiem dosc dlugo. W trakcie podrozy zorientowalem sie ze moj zegar pokazujacy stan paliwa zaczyna "wariowac". Wskazowka zaczela rosnac, az doszla praktycznie do konca (pokazywala ze bak jest pelen). Zatrzymalem sie na stacji, otworzylem i zamknalem wlew. Wskazowka zaczela spadac i spadla tak do polowy. I tak w sumie zostala az do konca podrozy, potem po postoju na myjni znowu wzrosla troszeczke. Moim zdaniem powinna teraz wskazowac tak 1/3 baku a nie polowe. Auto teraz stoi zobacze jutro po pracy moze sie samo naprawilo Czym to moze byc spowodowone ? Czujnik sie zepsul ? Czy plawik gdzies zawiesil (slimak) ? A moze sie cos zapowietrzylo ? W sumie mamy teraz mrozy, nie tankowalem jeszcze przy takiej temperaturze. Ktos ma jakies pomysly ? Co robic jak wskazowka nie bedzie spadac ? Zatankowac do pelna ? :>