Panowie żeby wypowiadać się na temat opon bieżnikowanych to trzeba mieć chociaż podstawową wiedzę na tema budowy i procesu produkcji opon, a wasze posty jednoznacznie wskazują na to że macie o tym zerowe pojęcie, albo ewentualnie gdzieś coś kiedyś słyszeliście ale nie do końca.
Największą bzdurą jest porównywanie opon bieżnikowanych ciężarowych i osobowych. Te odpadające bieżniki to opony bieżnikowane "na zimno" - co oznacza de facto nakłądanie gotowego pasa bieżnikowego (już ze wzorem) na stary karkas i odbywa się to przy użyciu kauczuku przekładkowego jako jakby kleju, a następnie wulkanizuje się wtemperaturze 110 stopni i ciśnieniu 1bar. Takie opony faktycznie czasami się odklejają, ale w 90% nie jest to zła jakość a błędy eksploatacji - jazda z zaniżonym ciśnieniem i w związku z tym przegrzanie opony. Zaletą jest cena takiej usługi, bo koszt to 40-50% opony nowej. Drugim sposobem jest bieżnikowanie na goraco - które wykonują też producenci opon (Michelin , Conti) - ta technika to niemalże odnowienie fabryczne opony na stary, ale sprawdzony karkas nakłądane są także na boki cienkie warstwy nowej gumy, a na miejsce bieżnika nakładana mieszanka gumowa identyczna z tą z opony nowej. Tak przygotowana opona trafia do muldy (identycznie jak półprodukt opony nowej fabrycznie) i w temperaturze 160 stopni i 10 atmosfer wulkanizuje się(nie klei) , ze sobą stary karkas i nowe warstwy boczne oraz bieznikowa + jednocześnie powstaje wzór bieżnika i napisy na ścianach bocznych. Taka opona robiona np. przez Conti (na karkasie Contiego) ma w 99,9%identyczne włąściwości jak opona nowa i może być stosowana na jednej osi w parze "nalewka"+nowa. Koszt takiej opony to około 70% nowej. Używanie opon ciężarowych bieżnikowanych ma jak najbardziej sens i prawo bytu i to nie głupi sknera tirowiec tylko prosty rachunek ekonomiczny. Jeżeli ktoś uważa innaczej to znaczy tylko tyle że nie ma absolutnie zielonego pojęcia o prowadzeniu biznesu i kosztach - taksówkarz jeździ za 3zł brutto za kilometr, a TIR za góra 6zł w międzynarodówce i zużywa 6-7 razy więcej paliwa na 100km, płaci wysokie opłaty za drogi itd. - można się zdziwić jak mało z tego biznesu zostaje na czysto.
Dobra starczy o ciężarowych teraz o osobowych . Po pierwsze opony osobowe są robione tylko na gorąco! W związku z tym szansa "rozklejenia się" bieżnika jest w 99% taka sama jak opony nowej - która jakby ktoś nie wiedział też jest składanką różnych elementów - najpierw powstaje karkas, a potem nakłada się pasy gumy na boki i czoło i wulkanizuje oraz "wyciska" wzór bieżnika i napisy - jak w "nalewce". Oczywiście w nowych oponach czasami bieżnik lub inne elementy też potrafią się "odkleić".
Sam w mojej rajdówce używam opon bieżnikowanych, ale tylko 2 opcji:
- zimówek nalewk - bo są robione ze znacznie miększej mieszanki niż "europejskie" opony zimowe nowe i w związku z tym super radzą sobie na śniegu i lodzie, ale używam ich tylko do śniegowego upalania.
- opon szutrowych nalewek - tu liczy się przedewszystkim odpowiednia mieszanka i wzór oraz głebokość bieznika
- slików nalewek nie używam, bo na asfalcie ustępują znacznie osiągami i precyzją oryginalnym slikom.
Dwa pierwsze przykłady to jedyne warte zastosowania nalewek osobowych ponieważ nalewki osobowe mają kilka wad które znacznie utrudniają używanie ich na codzień:
- komplet opon rzadko ma 4 takie same karkasy - niby ten sam rozmiar, ale rózni producenci i juz każda opona innaczej się zachowuje, więc jest nieprzewidywalna
- duża waga, bo jest jednak dołożone trochę gumy więcej
- problemy z wyważeniem, bo jednak jakość wykonania w polskich bieżnikowniach nie powala
- słabe zachowanie na suchym i mokrym asfalcie= kiepskie mieszanki
Tak więc nalewkom do jazdy codziennej po drogach publicznych mówię nie, ale warto mieć ku temu argumenty, a nie bezsensownie tłuc w klawiaturę, że sknera tirowiec takie ma i bieżnik odpada.