
Oryginalnie napisane przez
chemikLO
Cześć! Mój problem z klimatyzacją zaczął się tej wiosny, kiedy to zapragnąłem użyć klimy pierwszy raz po zimie. Nie włączała się. Tak, przyznaję, młody jestem, jeździłem zawsze autami bez klimy i nie wiedziałem, że w zimie też radzą klimy używać.
W poprzednie lato działało rewelacyjnie.
Zajechałem do warsztatu, mechanik zbadał szczelność (20bar pod azotem) - szczelna. Sprawdził czynnik - pusto. Czynnik został uzupełniony, "będzie pan zadowolony".
Sprężarka załącza się, wentylatory się obracają. Problem polega na tym, że po tygodniu zauważyłem, że klima
syczy od momentu załączenia. W obawie o to co to może być i bojąc się ubytku gazu (a drogi jest), skonsultowałem z mechanikiem, który się tym zajmował - powiedział że tak czy inaczej, klimy trzeba używać. No to użyłem wczoraj - załączyła się, ale nie było efektu chłodzenia

Zero
Moje pytanie brzmi: jakim cudem klima mogła działać w poprzednie lato, a teraz na wiosnę okazać się pusta? Czy istnieje jakiś mechanizm wyrzutu czynnika z układu? Czy sprężarka może się nie załączyć jeśli układ jest "pusty" ale szczelny?
Pytanie drugie: wiecie co ją boli?