Kolego, beż żadnego odkręcaniaPodnosisz maskę, wsuwasz łapę tam od strony, nie wiem jak to nazwać, w rejonie zbiornika płynu chłodzącego, latareczka na baterie, wymacujesz to miejsce na klucz i jedziesz. Latarkę kładziesz z drugiej strony albo ktoś Ci świeci i kluczykiem ruszasz dźwigienkę. Psikasz, ruszasz i tak do zmęczenia. Moja dźwignia na początku piszczała jak stare zawiasy drzwi. Gruszka zaczyna chodzić lżej, psikasz i powtarzasz jej "rozruszanie".. syf spada, nie wiem gdzie, nie znam się, zapalasz auto, chwilkę gazujesz, lekko oczywiście, ona tam dostaje smarowania, zanurzasz znowu rękę i kluczykiem 14 (na pewno 14) ruszasz dźwigienką.
Następnie gazujesz tak, by wyleciał cały ten syf z turbiny. Ja nie mam katalizatora więc wiadomo. Auto potrafi nawet zgasnąć jeśli nagaru było bardzo wiele.
Gazujesz troszkę i jedziesz w drogę z bananem na buzi
Poważnie, nie wierzyłem sam, patent odkrył mój lakiernik, który ma identyczny silnik w MK4 i robił tak u siebie. U kolegi w A3 110 KM patent także zadziałał.
Facet mi to jakoś tłumaczył, że ten cały syf unieruchamia lub blokuje gruchę, dlatego wpada w notaluf. To tak jakbyś pomógł komuś wydostać się z gęstego bagna.
Wyciąganie turbiny to zarobek dla zakładów, dlatego zawsze to polecają. Moja Audiczka lata teraz jak szalona.